Waszczykowski: W kraju autorytarnym słowa Obamy zatrzymałaby cenzura
Damian Cygan: Czy Ryszard Terlecki zasługuje na odwołanie z funkcji wicemarszałka Sejmu za wpis dot. Swiatłany Cichanouskiej? Chce tego opozycja.
Witold Waszczykowski: Absolutnie nie. To jest wpis twitterowy, który wskazuje na problem ewentualnego uwikłania pani Cichanouskiej w wewnętrzną politykę polską. Odwiedzając nasz kraj, pani Cichanouska oczywiście ma prawo spotykać się z politykami reprezentującymi zarówno rząd, jak i opozycję – to jest normalna praktyka. My też jeździmy za granicę i to robimy, ale nie uczestniczymy w wewnętrznych dyskusjach, czy wydarzeniach partii opozycyjnych w danym kraju. A pani Cichanouska chciała wziąć udział w jakimś wewnętrznym wydarzeniu i to jeszcze części Platformy Obywatelskiej, bo przecież Rafał Trzaskowski nie pełni dzisiaj funkcji w polityce krajowej – jest samorządowcem i organizuje własny ruch poparcia. Natomiast co do wpisu marszałka Terleckiego, to taka jest uroda tweetów. One nie są precyzyjne, czasem trzeba się domyślać, co autor miał na myśli, ale jednocześnie nie są żadną podstawą, żeby na ich podstawie wyciągać polityczne opinie.
Barack Obama powiedział, że Polska stała się krajem autorytarnym. Jak to może wpłynąć na wizerunek naszego kraju za granicą?
Po pierwsze, gdybyśmy naprawdę byli krajem autorytarnym, to taka informacja w ogóle by do Polski nie dotarła, bo zastałaby zatrzymana przez cenzurę. Po drugie, żaden dziennikarz nie mógłby publicznie dywagować z politykami na ten temat. Nie wiem, dlaczego były prezydent USA wypowiada się na temat Polski, Węgier i skąd czerpie wiadomości. One są nieprawdziwe i szkodliwe. Polska to kraj, w którym od lat odbywają się demokratyczne wybory. Jesteśmy członkiem NATO, UE i ONZ. Nikt nie kwestionuje legitymizacji demokratycznej w Polsce. A że temu czy innemu politykowi jakieś rozwiązania się nie podobają? Nie ma jednego modelu demokracji czy modelu wymiaru sprawiedliwości w krajach europejskich. W każdym jest inaczej.
Jak pan ocenia propozycję szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa, który chce zniesienia prawa weta w UE?
Tak naprawdę w Unii nie ma prawa weta. O pewnych obszarach nieobjętych traktami europejskimi UE musi decydować poprzez konsens, np. w kwestiach bezpieczeństwa, sankcji na Rosję czy migracji. Propozycja niemieckiego ministra nie jest nowa, bo federaliści od lat marzą o tym, żeby Unia Europejska stała się instytucją polityczną, gdzie decyduje większość i biurokracja. Jeśli kiedyś ktoś wymyśli demokratyczne kryterium, żeby utworzyć rząd europejski, to pewnie on będzie decydował za innych, ale dzisiaj nie ma takiego kryterium. Można by odejść od konsensu, gdyby UE była sojuszem militarnym, posiadającym instrumenty wojskowe gwarantujące bezpieczeństwo. Tego nie ma i my sami musimy zapewnić sobie bezpieczeństwo – albo samodzielnie, albo poprzez NATO, albo jakąś inną instytucję.
Jaka jest droga wyjścia z czesko-polskiego konfliktu o Turów? Rząd Mateusza Morawieckiego stoi na stanowisku, że kopalni nie zamknie.
Trzeba pamiętać o tym, że we wrześniu będą w Czechach wybory, a rząd Andreja Babisza ma marne szanse, żeby je wygrać. W związku z tym próbuje się bronić, pokazując pazur, że zabiega o ochronę czeskich interesów. Trzeba negocjować, a być może przeczekać do następnego rządu, który powstanie w Pradze jesienią i będzie bardziej kooperatywny, żeby zawrzeć porozumienie z Polską. Teraz w Czechach toczy się kampania wyborcza i należy mieć świadomość, że w takim czasie bardzo trudno negocjuje się porozumienie kompromisowe.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.